Babcia. Dla mnie wyjątkowa osoba a raczej osoby.
Pierwsza, mama mojej mamy. Odeszła od nas nagle, niemal 20 lat temu. Świetna kobieta, taka wiecie „z jajami”. Odważna. Nie obawiała się przeciwstawić grupie Niemców napotkanych w lesie w czasie II Wojny Światowej – zbiła ich kanką od mleka. Jako dziecko była niemałym urwisem. Jej opowieści były cudowne, pełne śmiechu, barw, gwaru, zapachów. Miała przepiękny poznański akcent i słówka, które dziś, w dobie globalizacji praktyczne zniknęły z naszej mowy. Gdy rodzice mieli nocny dyżur w szpitalu spałam u niej w łóżku. Straszliwie chrapała :) Bardzo za nią tęsknię.
Druga babcia, mama mojego Taty. Ilości wierszyków jakie znała i zna do dziś nie zliczę. Uwielbiałam wyjeżdżać z nią na wakacje. Zawsze w 100% oddawała siebie. Kupowała lody pistacjowe w Dziwnowie. Rozśpiewana, rozgadana i taka radosna, zawsze pozytywnie nastawiona do świata przypomina mi Phoebe z Przyjaciół. Niesamowicie silna kobieta. A życie dla niej, podobnie jak dla Phoebe nie było pasmem beztroski. Zawsze zadbana, pachnąca. Robi przepyszny placek, pyzy (takie prawdziwe poznańskie) z kaczką i modrą kapustą oraz bajecznego kurczaka z rożna (i parę tajemnic z tą potrawą związanych mi zdradziła).
Na zdjęciu poniżej moja babcia od strony Taty z moim synkiem niemal dwa lata temu. Dziś bardzo nam pomaga w opiece nad synkiem a Maxiu ją UWIELBIA. I nie dziwię się wcale :)
Na zdjęciu poniżej moja babcia od strony Mamy. Cudowna!
No Comments