W tym roku lawenda zakwitła dużo wcześniej niż zwykle. Szybciej też przekwitła. Na szczęście termin sesji udało się zgrać z jej kapryśną naturą a i pogoda baaardzo dopisała. Wizyta na polu lawendy to prawdziwa uczta dla zmysłów. Połacie fioletowych kwiatów cieszą oczy a zapach będzie na długo w mojej pamięci! Przed Wami kilka (no może trochę więcej) zdjęć z lawendowych sesji, bo zdecydowanie lepiej opowiadam obrazem niż słowami ;)
Domowe sesje, które ujmują przede wszystkim wspólne chwile, dużo czułości i bliskości są dla mnie szczególne. Nie będę udawać, uwielbiam móc z Wami takie sesje tworzyć, wejść do Waszego świata i pobyć w nim z aparatem. Ania, Maciej, dzięki, że mogłam uwiecznić tak szczególny moment Waszego życia (i dziękuję, że mogę się tymi zdjęciami podzielić) :)
Zgodnie z obietnicą daną tym trzem wspaniałym rodzinkom wstawiam małą zapowiedź sierpniowych mini sesji. Gdzie się podziało to słońce? Mam nadzieję, że jesień podaruje nam równie piękne, słoneczne dni. A tymczasem, zapraszam do oglądania :)
